Coś pozytywnego. Jak być optymistą?
Opublikowano: 2018-01-29, aktualizacja: 2018-01-29
SmykuZnając ogrom destrukcyjnych spraw, niezmiernie trudnym w dzisiejszych czasach jest być optymistą, w szczególności z punktu widzenia przeciętnego Polaka. Ludzie dolewając oliwy do ognia, „zakreślają” krzyżyk nad innymi stwierdzając, że optymistą może być tylko osoba naiwna lub(i) nieświadoma otaczającego ją świata. Czy może być inaczej?
Co nas demotywuje?
Narzekamy w sumie na wszystko, począwszy od nieudolnej gry polskiej reprezentacji w piłce nożnej, po zarobki i sytuację w kraju, nie mówiąc już o polityce wewnętrznej lub(i) zagranicznej.
Niepokoją nas galopujące podwyżki cen paliw, żywności czy energii. Szokują koszty kredytów, denerwują uliczne korki oraz drażnią „spięcia” z ludźmi. Siłę odbiera nam ludzkie zachowanie, które niejednokrotnie przejawia się w braku kultury, chamstwie, wyrachowaniu i przebiegłości. Przygaszają nas złe wyniki finansowe naszych firm i co najwyżej średnie perspektywy na przyszłość. W takich sytuacjach, bardzo trudno jest nam zachować optymizm, nie mówiąc już o tzw. trzymaniu nerwów na wodzy. Akurat te ostatnie „puszczają” nam bardzo często.
Daj szansę optymizmowi
Trudno zaakceptować powyższe sytuacje, ale mimo wszystko, postarajmy się nasze życie wyprostować, dając szanse optymizmowi
Pisząc o tym, jak zwykle biorę pod uwagę przeróżne pomysły i sposoby na przywrócenie psychicznej równowagi i absolutnie nie zamierzam w jakikolwiek sposób nikogo nakłaniać do ich zmiany. Chciałbym natomiast podkreślić fakt, że istnieje bliżej nieokreślona, lecz spora liczba osób, która takich pomysłów nie ma lub nie radzi sobie z ich realizacją, nie mówiąc już o ich walce z własnymi przeciwnościami.
Jak zachować spokój?
Otóż, jeśli poprawić sobie humor można dużo szybciej, to nabrać optymistycznego podejścia, nie nabierzemy od tak po prostu, np. po oglądnięciu czegoś co nas rozśmieszy, zjedzeniu czegoś dobrego lub posłuchaniu muzyki. To tylko czasowe zaspokojenie naszych potrzeb, które nie zbuduje u przeciętnego Kowalskiego postawy optymisty, a co najwyżej chwilowo go zrelaksuje. Relaks jest potrzebny, ale do tego postaramy się na chwilę wrócić do sytuacji i faktów z niedalekiej przeszłości, do analizy naszego życia i co w nim DOBREGO osiągnęliśmy.
Pozytywna myśl buduje, negatywna zawsze demotywuje.
Te dobre chwile z naszej przeszłości powinny być naszą siłą napędową. Postarajmy się na nich wzorować, może da się je również kultywować. Oczywiście nie będzie to łatwe, a powtórzenie ich wszystkich może nie będzie do końca wykonalne, gdyż jak wiadomo życie wielokrotnie weryfikuje nasze plany. Mimo to zawsze trzeba mieć bodziec do działania, bodziec pozytywny, konstruktywny, ale przede wszystkim optymistyczny.
Jak odnaleźć optymizm?
Zadaję to pytanie, bo wiem, że sama myśl, jakiś pomysł, zwykłe pomyślenie sobie o czymś miłym nie wystarczy. Trzeba nam dodatkowej siły pociągowej. Pieniądza, zainteresowania drugiej osoby, weny twórczej, spokoju, zrozumienia, spotkania z Bogiem, na dobrą sprawę czegokolwiek, co pobudzi nas do działania.
Ktoś powie: „Tak, ale skąd to wziąć? Przecież nie mogę nic zrobić, nie mam zdrowia, pieniędzy, znajomości ani twórczego umysłu, nie jestem też jakoś wybitny/a!” Tak się składa, że większość z nas nigdy nie będzie posiadać tych cech w zadowalającym nas stopniu, ale wierząc, że będzie lepiej, mamy bardziej otwarty umysł na nowe rozwiązania czy sugestie. Po prostu postarajmy się trochę sobie „odpuścić”. Rozwiązania czasami pojawiają się niespodziewanie.
Nie chciałbym insynuować tu jakiejkolwiek formy „olewatorstwa” i pospolitego „wszystkomiwisizmu”, ale namawiam do zdjęcia z siebie jarzma przegranej i delikatnego stopniowego wyluzowania. Podjęcia próby spowolnienia, a w konsekwencji zatrzymania tych złych czynników wpływających niekorzystnie na nasze życie.
Dobrze jest, kiedy poprzedzone to jest okresem wolego, jakiegoś urlopu, oderwania się od problemów, co może przyczynić się do podjęcia ciekawej decyzji.
Skutkiem może być wysztko: zmiana pracy, miejsca zamieszkania czy zmiana podejścia do niektórych spraw. Niektórym pomaga po prostu zwykła modlitwa, inni uciekają w góry, ale nie ważne w tym momencie co zrobicie. Wystarczy po prostu zrobić coś dobrego, co z dużym prawdopodobieństwem wpłynie na życie Wasze i waszych bliskich. Oczywiście może być również i tak, że czasami ktoś będzie musiał nami „potrząsnąć”, ale tylko po to byśmy nie zrobili czegoś złego sobie lub innym.
Kiedy nic nie pomaga
No dobrze, a kiedy żadna z dostępnych możliwości nie „wypali” lub nie pomaga, co wtedy?
Wtedy zakładam, że jesteś kompletnym niedowiarkiem.
Piszę tak ostro, bo nie wierzę, by w prawie 40 milionowym państwie Polskim, nie istniała osoba, która chce i jest Ci w stanie pomoc. Pisząc ten tekst, kieruje go do Ciebie, bo wierzę, że zawsze może być lepiej. Jeśli ktokolwiek z Was, zadaje innym stos negatywnych pytań, negując jakiekolwiek ich starania, to najprawdopodobniej nie chce by w jego życiu cokolwiek zmieniło się na lepsze. Jeśli chcesz pozostać w tzw. „masie krytycznej”, ciągłe narzekających ludzi, którzy wierzą, że nic im nie wychodzi, to proszę bardzo.
Jeżeli natomiast, te słowa poruszyły Cię lub nawet zirytowały w jakimś stopniu, to wierzę, że masz w sobie na tyle siły i ambicji by się podnieś i wyjść z dołka z podniesioną głową!
Świadomość, że można żyć lepiej.
Zwódźcie uwagę na fakt, że gdybyśmy zawsze podchodzili do życia w sposób „anty” na „nie, to się nie uda”, to na świecie nie istniały by szczęśliwe małżeństwa, rodziny, wygrane w teleturniejach, zwycięstwa na mistrzostwach, nowe technologie, rożnego rodzaju rozwiązania, uśmiech na twarzy i wszystkie inne piękne rzeczy stworzone na bazie nadziei i optymizmu. Powinniśmy wszyscy mieć tego świadomość, że każdemu z nas może żyć się lepiej.
Każdy z nas doświadcza w życiu czegoś „dołującego”. Jedni częściej, drudzy trochę mniej. Wokół nas jest wiele przeciwności i kiedy na co dzień myślimy, że wszędzie mamy „pod górkę”, zmagając się z rożnymi problemami, to dlaczego nie moglibyśmy sobie pomoc, jadąc tam windą.